poniedziałek, 8 września 2014

4 lata przygody...

Witajcie!

Kolejny mój post będzie o mojej historii...


Data 10.09.2010 zapadnie mi do końca życia, jako początek mojej świadomej podróży w głąb siebie, wyrwanie się z codzienności, z monotonii i oderwania się w końcu od życia przy komputerze, które tak naprawdę sprawiało, że lepiej było popełnić samobójstwo niż w taki sposób żyć. A mianowicie zacznę od początku, co wydarzyło się bym mógł zmienić swoje życie i ciebie, mój czytelniku, zachęcam.

Wakacje 2010 roku uważałem, że będą zwykłe, co roku jeździłem z rodziną na wieś do babci w okolice Kielc, a kilka tygodni wcześniej miałem problem by zdać do następnej klasy, tylko dlatego, że wolałem siedzieć przy książkach i rozmyślać jakby to było znowu pograć na komputerze. Zabawne. Moje życie składało się wówczas z szkoła-dom-komputer-spanie, złe i zbyt częste odżywianie się fast-foodami czy słodyczami (oczywiście przy komputerze) było wynikiem, że moje ciało nie było chociaż normalne, ponad 20kg nadwagi, nieśmiałość, braku pewności siebie, brak znajomych, a jedyne zajęcie to grywanie przy komputerze.

Dwa tygodnie przed moim odjazdem od babci spacerując z kuzynem po wiosce (nie mieliśmy co do roboty, a komputera brak - tylko tam odpoczywam :) ) spotkaliśmy dwie dziewczyny, które serdecznie pozdrawiam, jeżeli to czytają. Wymieniliśmy spojrzenia i one poszły w swoją stronę. Po powrocie do domu wyobrażałem sobie idealne randki, idealne przemowy, by wypaść przed nią jak najlepiej. Po ponad tygodniu, oczywiście codziennego chodzenia by ją spotkać, wracając z przejażdżki rowerowej z kuzynem widząc je (chyba pierwszy raz nie myślałem) by do niej podejść i się przedstawić. Nogi miałem wtedy jak z waty, a serce chciało mi wyskoczyć z klatki, gdy byłem kilka kroków za nimi.
- Cześć dziewczyny - powiedziałem niepewnie.
- O cześć!
- Jestem Piotrek - ciągnę dalej.
- Jestem XYZ - przedstawia się mój target.
Co mam dalej mówić, gorączkowo szukałem tematu, patrząc się na nie jak cielę na malowane wrota. Po kilku chwilach odeszły. A ja wpatrywałem się oszołomiony całą sytuacją jak  to możliwe, że... bla bla bla
Po kilku godzinach od podejścia napisałem do niej (wtedy na Naszej-Klasie) i jakimś cudem po 3 lub 4 dniach dała mi numer. Wróciłem z wakacji i pisaliśmy setki smsów dziennie. Nawet był ala'wierszyk, który z perspektywy czasu, był tak żałosny, że pozwoliłbym sobie strzelić w kolano, nawet kilkukrotnie. Po kilku dniach pisania dostałem (wreszcie) KOSZA, zlała mnie i wtedy miałem myśli samobójcze, bo dla mnie sens życia się zakończył ha! Miałem doła przez parę dni, nie chciało mi się żyć, nawet na komputer nie wchodziłem.

10 Września, 4 lata od tego czasu, gdy zrozumiałem, że nie tędy droga, nie tędy droga by w taki sposób żyć, mieć wspaniałą dziewczynę, żonę czy kochanki, zrozumiałem, że muszę zmienić swoje życie, wtedy także myślałem by zmienić je dla niej, swoje życie dla niej... Po pewnym czasie dopiero uzmysłowiłem sobie, że aby były trwałe efekty muszę zmienić się dla SIEBIE, nie dla kogoś, tylko dla siebie. Co od tego momentu zrobiłem? Schudłem 16kg w 2 tygodnie, każdego dnia robiłem coś czego się bałem. Bałem się podejść na ulicy i zapytać przechodni o godzinę - robiłem to nałogowo. Ćwiczyłem każdego dnia w domu, brzuszki, pompki, różnego typu ćwiczenia, a także sztuki walki - Muay Thay. Również stało się to nałogiem. Czytałem wartościowe blogi, które mnie po części ukształtowały to co mam w głowie. Na wiosnę zacząłem biegać, czytać książki i powolutku spotykać się z kobietami, choć raczej to było sprawdzanie i badanie gruntu pod nogami, a także robienie interesujących rzeczy, które wpłynęły na to, że po dziś dzień nie przejmuję się opinią innych ludzi.

Co jeszcze w moim życiu się zmieniło przez te 4 lata?


Doszło do moich zainteresowań, pasji... piłka nożna, taniec, kolarstwo. Zacząłem chodzić na siłownię, nadal biegam i już za mną pierwszy półmaraton i pierwsze zawody na 5,5km. Nadal uczę się muay thay. Taniec... kocham tańczyć, to jest coś co uwielbiam robić, szczególnie z kobietami. Mam grupę taneczną - tancerzy erotycznych, najlepszą w Polsce (jeszcze nieoficjalnie) w której jestem managerem i organizuję im występy taneczne na dolnym śląsku. Nauczyłem się masaży, które z chęcią robię kobietom, jeżeli zasłużą. Uczę sę także modelingu w wolnym czasie. Piszę bloga, a także od czerwca książkę, którą chcę i wierzę, że stanie się światowym bestsellerem, a piszę ją tylko ze względu na to, by pomogła chociaż jednej osobie. O czym będzie? Zobaczycie, pozostawię to na razie w tajemnicy...

Wierzę, że zmienicie swoje życie na lepsze niż dobre!

/Gothi...

wtorek, 2 września 2014

Akceptacja „Ja to Ja, a nie imię i nazwisko”...


Witajcie!

Po dłuższej nieobecności wrzucam kolejnego posta...

Życie większości ludzi na tej planecie sprowadza się do ciągłej walki. Prawie każdy z nas walczy między innymi o to, by być dobrze postrzeganym przez innych. Jako ludzie chcemy być uznawani za atrakcyjnych, inteligentnych, pewnych siebie, seksownych, pociągających, modnych, elokwentnych i tak dalej, i tak dalej. I z drugiej strony, nie chcemy wyjść na durnych, zadufanych w sobie, brzydkich, obleśnych, nieśmiałych.

Zastanów się jak wiele energii na co dzień poświęcamy na to, by budować w głowach innych obraz idealnych nas? By budować taką otoczkę zajebistości i tego, że jest się fajnym oraz cały czas radosnym. Nie zrobimy czegoś na co mamy ochotę, ponieważ ktoś sobie coś pomyśli i może to być do dupy, a wtedy my poczujemy się źle. Nie powiemy komuś czegoś wprost, bo on może to źle odbierze, więc wolimy coś w sobie dusić. Nie pokażemy kobiecie, że interesuje nas tylko fizyczna relacja z nią, bo ona nie daj Boże pomyśli, że jesteśmy zdesperowani, napaleni lub zboczeni! Prawda?

Ja byłem dokładnie taki sam, jak większość ludzi. Starałem się być zawsze miły, uśmiechać się nawet jeżeli nie czułem się najlepiej, ukrywać swoje wyrzuty do kogoś, hamować swoje działania, udawać przed kobietą że chcę ją tylko poznać, nie mówić swojej partnerce co mnie w niej boli. Niedawno jednak zrozumiałem (dzięki moim dwóm kolegom – dziękuje Wam!), że mam jedno życie i że nie mam zamiaru poświęcać go na ciągłą walkę o to, żebym się kurwa wszystkim podobał. Nie jestem zielony dolar!

Zauważ, że ciągłe dbanie o to jakie robisz wrażenie na innych jest bardzo męczące, a do tego stresujące. Męczy, ponieważ cały czas się starasz na jakiegoś wychodzić i podejmujesz masę kontrolowanych działań, a stresuje, bo skoro jest to dla Ciebie ważne to stajesz się spięty i podświadomie narzucasz na siebie mega presję. To wszystko niszczy Cię od środka. Z biologicznego punktu widzenia jako osoba spięta i zestresowana, nie jesteś atrakcyjny dla środowiska (w szczególności dla kobiet), ale to nie temat na dziś.
Walka o to, by ludzie nas jakoś odbierali bierze się z wielu rzeczy. Między innymi nie zauważamy tego, że Bóg stworzył nas jako ideały. Nie możesz zauważać swojego małego penisa, jeżeli nie porównasz się z kimś kto ma większego i nie wmówisz sobie, że większy oznacza lepszy. Nie możesz czuć się źle ze swoim niskim wzrostem, jeżeli nie porównasz się z kimś wysokim i nie wmówisz sobie, że wzrost ma znaczący wpływ na poznawanie kobiet. Nie możesz czuć się gorszy w niemodnych ciuchach, dopóty nie stwierdzisz, że szata zdobi człowieka i bez szaty jesteś kimś niekompletnym.

Zrozumiałem wtedy, że na pewnym etapie ubranie przestaje mieć znaczenie. Ubranie i prezencja jest czymś, co pomaga, ale są to tylko narzędzia usprawniające cały proces. O wiele ważniejsze jest to jak Ty siebie postrzegasz i co Cię definiuje jako mężczyznę.
Przez kilka ostatnich miesięcy doszedłem do różnych, mniej lub bardziej ciekawych wniosków. Skończyłem uzależniać się od tego jaki jestem, co mam na sobie, czy mam dobry, czy zły dzień i jak mnie kobieta odbierze. Serio, jestem ideałem. Jeśli Bóg chciałby, abym wyglądał inaczej, był wyższy, niższy, miał inny kolor włosów, czy wyższe IQ, to stworzył by mnie jako kogoś innego. Nie pozostaje mi nic innego jak bycie sobą. Ja to ja, a nie imię i nazwisko. Ja to ja, a nie ciuchy, spojrzenia kobiet,
partnerka u boku, zegarek, samochód czy wyhalucynowany poziom pewności siebie. Ja to ja, a nie jakaś wartość, bo naszej wartości jako ludzi nie możemy w żaden sposób zmierzyć. True?


Pomyśl, jak by to było, gdybyś w 100% zaakceptował to, że jesteś głupi i przestał się o to martwić?
Nie oszukujmy się. Raczej nie znasz się na grze w golfa. Ja też nie. Są tacy, którzy się znają. Każdy z nas jest w jakiejś dziedzinie głupi i każdy z nas jest w jakichś dziedzinach kompetentny i inteligentny. Nie ma co się tym jakkolwiek przejmować i stresować. Może nawet nie chodzi o konkretne dziedziny, ale o nasze IQ, czyli ogólnie pojęta inteligencję. No dobra, ale co z tego? Masz co jeść, gdzie mieszkać, za co żyd, masz przyjaciół, kobiety z którymi się spotykasz, jakiś pomysł na siebie? To po co się tym wszystkim przejmujesz? Mnie to wystarcza jaki jestem. Naprawdę nie wiem jakie jest moje IQ. Może wynosić tyle ile IQ myszy. Kładę na to. Dla mnie liczy się tylko to, czy jestem szczęśliwy i co mogę zrobić, aby czuć się w tym życiu dobrze. Przepraszam, ale jestem debilem. Debilem, który zdaje sobie sprawę z tego, że w wieku 70 kilku lat niewiele rzeczy będzie miało znaczenie, którymi się tak bardzo przejmowałem. Właściwie, to mam do Ciebie pytanie…
Czy:
- odrzucenie ze strony kobiety
- pryszcz na Twoim czole
- pogięta koszula
- czyjaś opinia na Twój temat
- to że Ci nie stanął
- Twój wzrost
będą miały jakiekolwiek znaczenie za rok? Jeżeli nie, to po co się tym wszystkim przejmujesz? Po co żyjesz w lęku, budując obraz siebie w głowach innych? Pozbycie się kontrolowania tego, by wyjść na jakiegoś przed innymi to pierwszy krok do wolności i wielkiej ulgi. Jest to naprawdę łatwe, chociaż mi to trochę zajęło czasu... Jest to poziom podstawowy, czyli np. nie przejmowanie się opinią innych. Następnie przychodzi poziom zaawansowany, czyli uporanie się z opinią samego siebie na temat samego siebie. A to już są schody, o których chyba nikt nie mówi.


Aha, mówiłem Ci już że jesteś głupkiem? Idiotą, debilem, pustakiem, bezmózgą ciotą?


Dotknęło Cię to? Sądzę, że nie. Ale pewnie dotknęłoby Cię, gdyby powiedziała to kobieta, która fajnie wygląda, co nie? Pomyśl nad tym. Idę o zakład, że na pewno zastanawiałbyś się czemu tak powiedziała. No bo to przecież atrakcyjna kobieta! Jej zdanie się liczy! Ha ha ! Zrób coś dla siebie. Wpisz w Google: kobiety bez makijażu lub modelki bez makijażu. Pooglądaj sobie zdjęcia, może coś zrozumiesz.
Musisz przewartościować w swojej głowie pewne rzeczy. Zacznij być głupkiem. Nieatrakcyjnym, nieśmiałym, bezczelnym. Co z tego? Czy będziesz się przejmował opinią pięciu kobiet z imprezy (które i tak Cię nie pamiętają już 10 sekund po Twoim odejściu), gdy kilka godzin później będziesz z kobietą która Cię niesamowicie podnieca?


No oky. Możesz wybrać ciągłą walkę i pałowanie się do końca życia tym, czy Twoje włosy są w porządku, czy jesteś wyprostowany, czy masz ciuch z najnowszej kolekcji i czy pijesz drinka czy może
wodę z lodem. Pamiętaj jednak, że oprócz Ciebie, prawdopodobnie nikogo to nie interesuje, bo ludzie są egoistami. Byłbyś niezmiernie wkurzony, gdybyś dowiedział się, że prawie każdy na tej planecie ma Cię po prostu w dupie.
Nie wstydź się bycia sobą – ta zasada powinna stad się jedną z najważniejszych, jeśli chodzi o nasze kontakty z Kobietami i nie tylko, łączy się to nie tylko z ideą szczerości lub bycia towarzyskim, ale także z tym, że powinieneś w pełni zaakceptować siebie.
Odpowiedź sobie szczerzę przed samym sobą:
Czy lubię samego siebie?
Jeżeli tak, to jak bardzo w skali 1-10?
Czy kocham samego siebie?
Czy na miejscu atrakcyjnej kobiety pożądałbym siebie?
Czy mam jakieś wady?
Czy jest coś we mnie co mnie denerwuje/drażni?
Czy rozwinąłem w sobie kogoś, kogo naprawdę uwielbiam?
Jeżeli lubisz, kochasz siebie itd. To masz już z górki…

/Gothi...

środa, 16 lipca 2014

Mój kąt spełnienia...


Siedzę w swoim małym kącie...


i rozmyślam nad tym co było kiedyś i czuję ogromną wdzięczność, że COŚ zrobiłem ze swoim życiem, zmieniłem się. Czuję jak radość napływa do mojego serca, a łzy do oczu, moja twarda skorupa obojętności pęka, ale czy aby na pewno? Żadne z nas już nie pamięta jak beztrosko biegły dni, jak skupialiśmy się całym sobą na bawieniu się, na dobrej zabawie, a co jest dziś? Zakłamania w związkach, manipulacje, gry.



Wszyscy boją się zaangażowania, pokochać całym sobą i zatracić się w tym, wszyscy boją się poczuć COŚ do drugiej osoby, tłumiąc swoje uczucia, tłumiąc swoje emocje, tłumiąc i skrywając się za maską „jestem twarda, to mnie nie dotyczy”. Czy daje to radość, satysfakcję? Nie sądzę. Kładąc serce na tacy wiem wtedy czy kobieta jest mnie warta czy wbije sztylet. Jestem wdzięczny, przepełniony jakąś niewyobrażalną mocą i wiem, że to będzie najpiękniejszy czas. Zastanawiam się także nad tym dlaczego ludzie tak się boją, boją się odrzucenia czy krytyki… Bojąc się i budując fundamenty na piasku. Tkwią w pracy, której nienawidzą, tkwią w szkole, co nauczyciele zamiast wywoływać w dziecku poczucie bycia najlepszym – karcą je i zabijają wyjątkowość, tkwią w małżeństwach nie będąc szczęśliwymi, tkwią w związkach pełnych zazdrości czy zakłamań, bo tak łatwiej.


Gdzie podziały się najważniejsze wartości w życiu: szczerość, szacunek, zaufanie? W XXI wieku wiele osób zapomina o tych wartościach, jak ważnych dla każdej relacji, bez których jednej z nich każda się po pewnym czasie rozpadnie. Ludzie chcą brać, tylko brać, zamiast dawać, ale czy mają, co by dać? By kogoś pokochać, potrzeba samego siebie pokochać, by od kogoś wymagać szacunku, zaufania czy szczerości potrzeba te wartości kierować do siebie samego, czy wolisz ofiarować swoje nic nie warte wnętrze, toksyczne, które wypełnia każdego dnia szara codzienność komuś kogo chciałbyś pokochać? Jakie masz życie? Mówisz, że nie trzeba nic zmieniać, czy aby na pewno? Czy to jest tylko wymówka, bo boisz się zaryzykować, boisz się nowości, wyjścia poza ramy tego, co dla Ciebie jest bezpieczne, znane?


Zaryzykować… Jak wielkie to ma znaczenie. Poświęcisz swoje życie dla kogoś, kogo widziałeś raz w życiu? Komuś ratując życie. Życie… Czym ono jest dla Ciebie? Dla jednych – siedzenie ze znajomymi przed blokiem i popijanie kolejnego łyku swojego ulubionego trunku – piwa, dla drugich może być chodzenie do pracy przez 8-12h, harując na czyjeś marzenia tylko po to by JAKOŚ przeżyć do piątku, do następnego tygodnia, miesiąca czy roku, mając żonę, z którą wolisz się sprzeczać, dzieci, które wolisz karać za coś „złego”, mimo, że one nie mają poczucia tego, co jest dobre a co złe, to TY je wszystkiego uczysz, złości, zakłamania czy tego jak traktujesz innego człowieka. Dla innych… Życie to coś niesamowitego, gdzie są wdzięczni z każdej najmniejszej cząstki, rzeczy, jaką obdarowuje ich istnienie, życie, Bóg. Możesz chodzić, biegać, ale czy kiedykolwiek cieszyłeś się z tego, że masz NOGI? Czy to jest tak bardzo dla Ciebie automatyczne, nic takiego, nic szczególnego. Po prostu są i je wykorzystujesz. Czy zastanawiałeś się nad tym, że wystarczy jedna chwila, jeden moment, w którym możesz ich nie mieć, stracić nogi, ręce, możesz stracić węch, czucie, smak. Czy rzeczywiście wtedy mógłbyś być szczęśliwy? Czy wtedy znalazłby poczucie tego by żyć, cieszyć się promykiem słońca, który ogrzewa Twoją skórę, cieszyć się z tego, że kwiaty roztaczają niesamowitą wonią pośród otaczającego Ciebie wszechświata, cieszyć się z tego, że drzewa, trawa jest zielona, cieszyć się z szumu wiatru czy śpiewu ptaków? Cieszyłby się, gdyby ktoś zupełnie obcy uśmiechnął się do Ciebie na ulicy? Czy wolałbyś się załamać, nie masz nóg, to czy to jest powód by wylewać łzy i się nad sobą użalać? Możesz być tylko wdzięczny, bo mogłeś już nie żyć, zginąć, umrzeć, mogłeś stracić jedno życie, które jeszcze masz, które jeszcze mamy. Mogłeś popełnić samobójstwo, ale co Ci to wtedy da? Odcięcie bólu. Nich ból będzie Twoim motywatorem by żyć! Masz jedno życie i każdego dnia 1440 minut, 86400 sekund by móc zmienić swoje życie, to od Ciebie zależy czy będziesz tkwił w pracy, której nienawidzisz czy będziesz wdzięczny, że żyjesz i znajdziesz nie tylko taką pracę, dzięki której poczujesz radość i spełnienie, lecz także to, że znajdziesz powód by wstać dzisiaj z łóżka. Tego Tobie i sobie życzę.

/Gothi...

poniedziałek, 14 lipca 2014

Pewność siebie, czyli co zrobić, by ją zdobyć...

Jak odzyskać pewność siebie lub ją zyskać?


W jaki sposób możemy odbudować swoją pewność siebie, co możemy zrobić, jeżeli jesteśmy nieśmiali, gdzie musimy zmagać się z krytyką innych, opinią na własny temat. Pewności siebie nie uzyskamy siedząc przy komputerze i tylko czytając lub grając w gry. Czytać książki lub blogi… okej, to jest ważne, ale nie najważniejsze podczas budowania pewności siebie. Najważniejsze jest by robić każdego dnia rzecz, której się boimy, która z początku nas napawa lękiem. Dopiero po czasie stwierdzamy, że to jest tylko wymysł naszego umysłu. To jest Twój wybór co zdecydujesz, czy będziesz wolał od czasu do czasu mieć TYLKO kobiety w swoim życiu, bez świadomego rozwoju czy zaczniesz zmieniać swoje życie w taki sposób by móc stwierdzić po kilku miesiącach czy latach, że się opłaciło. To nadal Ty decydujesz, nie ja – tylko Ty.

Co możesz zrobić by zbudować PRAWDZIWĄ Pewność Siebie?:



1.     Wyjdź na miasto, nie siedź w domu w taką piękną pogodę. Możesz na początku zacząć patrzyć się w oczy przechodni. Nie tylko na kobiety, ale na każdą osobę. Możesz spamiętać jaki kto miał kolor oczu. Możesz także spamiętać jaka kobieta była najpiękniejsza spośród wszystkich. Jeżeli masz odwagę i jesteś Facetem, możesz podejść lub równie dobrze możesz dzisiaj wieczorem być sam. Nadal masz wybór.

1. Na początku może być Ci ciężko, bo wiadomo, że początki są trudne. Podchodź do ludzi i pytaj się o godzinę czy drogę, to jest banalne, bo każdy będzie w stanie Ci odpowiedzieć. Nie przejmuj się tym, że ktoś się spieszy. Mów wyraźnie. Pamiętaj także o postawie. Chodź z wyprostowanym kręgosłupem i lekko klatką do przodu (lekko i nie przesadzaj, bo może być to komiczne). Podchodź pewnie, wiesz czego chcesz, prawda?

2.Rób rzeczy, którymi się pasjonujesz. Znajdź ludzi, którzy też to robią. Baw się tym. Nie masz zainteresowań, pasji, coś co lubisz robić w wolnych chwilach? Zacznij od prostych rzeczy. Możesz umówić się ze znajomymi na bilard czy w piłkę nożną lub koszykówkę, rób to często. Równie dobrze możesz zacząć biegać i wykonywać ćwiczenia siłowe np. w domu lub zapisać się na siłownię czy sztuki walki. Co zyskasz z siłowni lub sztuk walki? Umiejętności jak się bić, gdy zajdzie taka potrzeba oraz pewność siebie, a także to o czym możesz rozmawiać z kobietą czyli PASJE i ZAINTERESOWANIA. Zdobędziesz kolejnych znajomych i poszerzysz swoje kręgi.

3. Musisz zmienić swoje przekonania, ale tym zajmiemy się później.

/Gothi...

środa, 9 lipca 2014

Pierwszy krok ku wygranej. Odzyskanie własnej wartości.

Każdy krok na przód, zaczyna się od porażki.


Zebrane doświadczenie, wiedza, pozwala Nam uniknąć powtórek, błędów zaliczonych w przeszłości.
Przykładowy Michał ,który przeszedł w swoim życiu "miłość" , tracąc w niej wszystko, gubiąc własne JA.. Będzie cierpiał kilka dni, tygodni, miesięcy dopóki nie powie STOP WYSTARCZY. Uruchomi przykładową przeglądarkę wpisując w google.pl jak poradzić sobie z tym problemem, lub jak poradzić sobie z kobietami. W odpowiedzi znajdzie mnóstwo stron, blogów, forum... jak te.
Natrafi na mnóstwo informacji, które poprowadzą go do zmiany swojego podejścia, życia o 180 stopni. W Naszym blogu, krok po kroku będziemy opisywać, ukazywać jak to wszystko wygląda. Powoli by każdy kolejny blog był końcem poprzedniego i wstępem do następnego.
A więc załamany facet, szuka porad. Opisuje swój problem, ból... Jednak po co? Do czego to prowadzi, chcesz się komuś wypłakać, wrócić do EX, jesteś gotów zrobić wszystko by znów była przy Tobie? Nie wcisnę Ci historyjki, która opisze Twój triumf... Aczkolwiek są przypadki, że po 6 miesiącach. Bo Tyle trwa wstępna przemiana, nie jedna ex chce powrotu... Lecz Facet już tego nie chce.
Do rzeczy. Wypłakać się, pytać, błagać "Jak mam ją odzyskać, pomocy?!" a po co Ci ona? Po co Ci ktoś, kto sprowadził Cię na dno. Kto Cię nie szanował? Kto Cię zostawił byś radził sobie sam, bo gdyby Cię kochała, gdyby jej zależało... Twoja historia miała by inny koniec. Jednak życie to nie bajka. Spytaj jednak siebie co ważniejsze. Odzyskać ją?...NIE!
ODZYSKAĆ SIEBIE. TAK! Dla mnie związek jest jak TITANIC. Dopóki Ty trzymasz ster jest okey, jednak gdy przekazujesz Go kobiecie... Hmm... Kobieta to 80% emocje, wiadomo, że łatwo może się rozkojarzyć... i co? Zatoniecie. 
Każdy Facet kiedyś popełnił błędy, napotkał przeszkody, z którymi nie umiał sobie poradzić. By pewnego dnia... dzięki swojej pewności siebie... Radzić sobie ze wszystkim... By wiedzieć... Że życie jest tylko jedno, że nikt za Ciebie go nie przeżyje... a kobieta to tylko jego część.

Od czego więc zacząć tą przemianę?


Po 1. Musisz wyczyścić swój mózg, psychikę od negatywów, wspomnień... Nie przebywaj w jej towarzystwie, całkowicie się od niej odetnij. To tylko będzie Cię wciąż powstrzymywać.
Po 2. Odzyskaj swoją pewność siebie, nie bądź jak kobieta z okresem " kurczę, wszystko źle. To tamto" Może kupię X zamiast Y. Ty wiesz czego chcesz, idziesz po to i nie zatrzymujesz się.
Po 3. Wykorzystaj złą energię, zacznij ćwiczyć, niech ból będzie Twoją siłą... 

Wyobraź sobie taką sytuację: Idziesz chodnikiem z kolegami, z daleka widzisz swoją EX. Jest z kolegą. ( O tak boli cholernie, jak On może ją dotykać, Ona jest tylko moja...! A powiedz sobie wtedy tak: życzę jej jak najlepiej, dzięki temu ja  stanę się kimś lepszym) uśmiechasz się, idziesz wyprostowany, przechodzisz obok niej mówiąc CZEŚĆ! I idziesz dalej... Co się wtedy dzieje? ( Nie ważne czy byłeś pizdą, dalej Nią jesteś... Kobiety nie lubią po prostu przegrywać. Mimo, że Ona zerwała... Widzi Ciebie uśmiechniętego, pewnego siebie... Mimo że to iluzja, którą może stworzyłeś to ją jednak cholernie zaciekawi i będzie głowić się co jest grane...)

Tylko, że ja nauczę Cię jak zrobić byś o Niej zapomniał a Twoje życie wypełniło mnóstwo kobiet, pozytywnej energii... Byś potrafił radzić sobie ze wszystkim... a zwłaszcza w relacjach damsko - męskich.

Odpowiedz sobie sam... Warto przejmować się kimś kto zostawił Cię, porzucił jak zabawkę, wyrzucił jak śmiecia? Nie? A może warto odzyskać jaja, a za pół roku śmiać się z samego siebie i cieszyć się NOWYM LEPSZYM ŻYCIEM.

/myhx