Siedzę w swoim małym kącie...

Wszyscy boją się zaangażowania, pokochać całym sobą i zatracić się w tym, wszyscy boją się poczuć COŚ do drugiej osoby, tłumiąc swoje uczucia, tłumiąc swoje emocje, tłumiąc i skrywając się za maską „jestem twarda, to mnie nie dotyczy”. Czy daje to radość, satysfakcję? Nie sądzę. Kładąc serce na tacy wiem wtedy czy kobieta jest mnie warta czy wbije sztylet. Jestem wdzięczny, przepełniony jakąś niewyobrażalną mocą i wiem, że to będzie najpiękniejszy czas. Zastanawiam się także nad tym dlaczego ludzie tak się boją, boją się odrzucenia czy krytyki… Bojąc się i budując fundamenty na piasku. Tkwią w pracy, której nienawidzą, tkwią w szkole, co nauczyciele zamiast wywoływać w dziecku poczucie bycia najlepszym – karcą je i zabijają wyjątkowość, tkwią w małżeństwach nie będąc szczęśliwymi, tkwią w związkach pełnych zazdrości czy zakłamań, bo tak łatwiej.
Gdzie podziały się najważniejsze wartości w życiu: szczerość, szacunek, zaufanie? W XXI wieku wiele osób zapomina o tych wartościach, jak ważnych dla każdej relacji, bez których jednej z nich każda się po pewnym czasie rozpadnie. Ludzie chcą brać, tylko brać, zamiast dawać, ale czy mają, co by dać? By kogoś pokochać, potrzeba samego siebie pokochać, by od kogoś wymagać szacunku, zaufania czy szczerości potrzeba te wartości kierować do siebie samego, czy wolisz ofiarować swoje nic nie warte wnętrze, toksyczne, które wypełnia każdego dnia szara codzienność komuś kogo chciałbyś pokochać? Jakie masz życie? Mówisz, że nie trzeba nic zmieniać, czy aby na pewno? Czy to jest tylko wymówka, bo boisz się zaryzykować, boisz się nowości, wyjścia poza ramy tego, co dla Ciebie jest bezpieczne, znane?
Zaryzykować… Jak wielkie to ma znaczenie. Poświęcisz swoje życie dla kogoś, kogo widziałeś raz w życiu? Komuś ratując życie. Życie… Czym ono jest dla Ciebie? Dla jednych – siedzenie ze znajomymi przed blokiem i popijanie kolejnego łyku swojego ulubionego trunku – piwa, dla drugich może być chodzenie do pracy przez 8-12h, harując na czyjeś marzenia tylko po to by JAKOŚ przeżyć do piątku, do następnego tygodnia, miesiąca czy roku, mając żonę, z którą wolisz się sprzeczać, dzieci, które wolisz karać za coś „złego”, mimo, że one nie mają poczucia tego, co jest dobre a co złe, to TY je wszystkiego uczysz, złości, zakłamania czy tego jak traktujesz innego człowieka. Dla innych… Życie to coś niesamowitego, gdzie są wdzięczni z każdej najmniejszej cząstki, rzeczy, jaką obdarowuje ich istnienie, życie, Bóg. Możesz chodzić, biegać, ale czy kiedykolwiek cieszyłeś się z tego, że masz NOGI? Czy to jest tak bardzo dla Ciebie automatyczne, nic takiego, nic szczególnego. Po prostu są i je wykorzystujesz. Czy zastanawiałeś się nad tym, że wystarczy jedna chwila, jeden moment, w którym możesz ich nie mieć, stracić nogi, ręce, możesz stracić węch, czucie, smak. Czy rzeczywiście wtedy mógłbyś być szczęśliwy? Czy wtedy znalazłby poczucie tego by żyć, cieszyć się promykiem słońca, który ogrzewa Twoją skórę, cieszyć się z tego, że kwiaty roztaczają niesamowitą wonią pośród otaczającego Ciebie wszechświata, cieszyć się z tego, że drzewa, trawa jest zielona, cieszyć się z szumu wiatru czy śpiewu ptaków? Cieszyłby się, gdyby ktoś zupełnie obcy uśmiechnął się do Ciebie na ulicy? Czy wolałbyś się załamać, nie masz nóg, to czy to jest powód by wylewać łzy i się nad sobą użalać? Możesz być tylko wdzięczny, bo mogłeś już nie żyć, zginąć, umrzeć, mogłeś stracić jedno życie, które jeszcze masz, które jeszcze mamy. Mogłeś popełnić samobójstwo, ale co Ci to wtedy da? Odcięcie bólu. Nich ból będzie Twoim motywatorem by żyć! Masz jedno życie i każdego dnia 1440 minut, 86400 sekund by móc zmienić swoje życie, to od Ciebie zależy czy będziesz tkwił w pracy, której nienawidzisz czy będziesz wdzięczny, że żyjesz i znajdziesz nie tylko taką pracę, dzięki której poczujesz radość i spełnienie, lecz także to, że znajdziesz powód by wstać dzisiaj z łóżka. Tego Tobie i sobie życzę.
/Gothi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz